wtorek, 18 sierpnia 2015

Republika Irlandii

Kolejna grupa nauczycieli (Wioletta Rozynek, Magdalena Wilkiewicz i Lucyna Zbytniewska) odwiedziła Republikę Irlandii. Pani Rozynek spędziła dwa tygodnie lipca w Dublinie, pozostałe dwie panie przebywały w sierpniu w Cork.




Zapraszamy do przeczytania relacji poniżej

DUBLIN

Dublin przywitał mnie deszczem. Miła odmiana po tygodniach polskiego skwaru, pomyślałam. Już po kilku dniach chłodu, wiatru i deszczu zmieniłam zdanie. Trzy długie rękawy i ciepła herbata na śniadanie niewiele pomagały. Moje odczucia były jednak niczym w porównaniu z szokiem jaki musieli przeżyć koledzy nauczyciele z Brazylii. Wystarczy powiedzieć, że Roberto już drugiego dnia miał objawy silnego przeziębienia. Pozostali kursanci pochodzący z Niemiec i Litwy również okazali się mniej odporni na irlandzki klimat i prędzej czy później wszyscy zachorowali. Problemy ze zdrowiem nie przeszkodziły jednak nikomu w aktywnym uczestnictwie w interesującym kursie.
Zajęcia obejmujące zagadnienia z zakresu metodyki i kultury, odbywały się codziennie w godzinach od 9 do 16  (z przerwą na lunch:)
Jednakże, nie samą nauką człowiek żyje :) Po zajęciach zwiedzałam Dublin i okolice. Stolica Irlandii jest jednym z najstarszych miast w Europie, jednocześnie będąc miastem kosmopolitycznym i tętniącym życiem, emanującym energią i dostarczającym wielu wrażeń każdemu, kto zechce je bliżej poznać. Stanowi ono idealne połączenie kultury i „craic” (dobrej zabawy).
Zasmakowałam i jednego i drugiego :) Miałam okazję zwiedzić Trinity College, którego największą atrakcją są wnętrza Starej Biblioteki oraz przechowywana w skarbcu Book of Kells.
The Long Room – w sali o długości 64 metrów zgromadzono 200 tysięcy bezcennych starodruków oraz najstarszą z zachowanych na terenie Irlandii harfę.



Book of Kells czyli Ewangeliarz z Kells to najpiękniej zdobiona średniowieczna księga rękopiśmienna świata.




Dublin Castle, kiedyś  najważniejsza budowla obronna w kraju, obecnie miejsce oficjalnych spotkań.



National Museum of Ireland – Archeology , gdzie między innymi można zobaczyć przepiękną kolekcją złotej biżuterii, bogato zdobione wczesnochrześcijańskie krzyże i kielichy czy łuki wikingów.

Brosza z Tary ( VIII wiek )



Irlandczycy są dumni ze swoich wielkich pisarzy- James Joyce, Oscar Wilde, George Bernard Shaw, Samuel Beckett, Bram Stoker, Jonathan Swift - te nazwiska zna każdy z nas. Na ich ślady można natrafić w całym Dublinie i okolicach a jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o życiu i pracy irlandzkich pisarzy koniecznie odwiedźcie The Dublin Writers Museum.


                                                            Oscar Wilde


Płytka w chodniku z fragmentem powieści  "Ulisses ".



Chester Beatty Library – bogaty zbiór orientalnych rękopisów i dzieł sztuki z różnych stron świata.




Georgiańskie kamienice.





Dublinia to muzeum, w którym dowiecie się jak wyglądało życie w Irlandii za czasów Vikingów i w Średniowieczu.



Narodowymi sportami Irlandii są Gaelic football i hurling.
Croke Park to trzeci co do wielkości stadion w Europie. Ważny dla Irlandczyków również ze względów historycznych. To tutaj w 1920 r. podczas wojny o niepodległość zginęło 14 osób. Wydarzenie przeszło do historii pod nazwa Bloody Sunday.




Temple Bar - irlandzka mekka artystów,plastyków, muzyków czy architektów.


St.Stephen Park – przepiękny park w centrum miasta.





Pomnik ofiar Wielkiego Głodu w pobliżu parku. W połowie XIX w. z powodu zarazy ziemniaczanej ( większość Irlandczyków żywiła się głównie ziemniakami ) z 9 milionów mieszkańców około miliona zmarło, a  1,5 miliona wyemigrowało do Stanów Zjednoczonych, Kanady, Brytanii.



A może .................. zakupy  w Stephen's Green Shopping Centre?



albo zwiedzanie Guinness Storehouse





Czy też wycieczka na północ Irlandii?
Wiszącym mostem można się przedostać ze stromego klifu na bazaltową skałę Carrick-a Rede.


Polecam również Giant's Causeway (Groblę Olbrzyma) , bazaltowe kolumny, u podstawy w kształcie sześciokąta.




                                                                                                   W. Rozynek








CORK

Nas Cork nie powitał deszczem, a raczej chłodno przyjął. Drzwi recepcji naszego akademika zastałyśmy zamknięte na cztery spusty z powodu przerwy na lunch. Czas wolny jest dla Irlandczyków sprawą ważną.
Nie był to jedyny problem z jakim przyszło nam się zmierzyć. Okazało się, że irlandzkie domy zamiast numerów mają......nazwy (np.: Serendipity lub Ardena House) , co znacznie utrudniło nam znalezienie naszej szkoły. Pytanie o drogę tubylców, zazwyczaj skuteczne, nie pomogło. Pomógł nam dopiero Holender afgańskiego pochodzenia i internet :)
Szczęśliwie odnaleziona szkoła okazała się miejscem przyjaznym, aczkolwiek po irlandzku, dość ciasnym. Zajęcia odbywały się codziennie od 9 do 13. Miałyśmy również dodatkowe zajęcia popołudniami. Naszymi towarzyszami niedoli (czyt. nauki) byli nauczyciele z Czech, Hiszpanii oraz Niemiec, dzięki czemu nasza znajomość czeskiego uległa znacznej poprawie ( nosiliśmy kalchoty, mieliśmy dużo dobrich napadów i stawaliśmy na baczność na hasło POZOR!)
Dzięki otwartości i życzliwości naszej nauczycielki Camille z każdym dniem proporcje metodyki i kultury zmieniały się na korzyść kultury, co nas bardzo cieszyło. Dowiedziałyśmy się m.in. o istnieniu Irish Travellers

Znalezione obrazy dla zapytania irish travellersZnalezione obrazy dla zapytania irish travellers


Irish Travellers



oraz  słabości Irlandczyków do fairies

Znalezione obrazy dla zapytania banshee

Fairies


czy też o niespotykanym w innych krajach konkursie Rose of Tralee


Rose of Tralee

Po zajęciach zwiedzałyśmy Cork i okolice, obserwując przypływy i odpływy rzeki Lee. Muzeum Masła raczej nas nie zachwyciło, więc by się rozerwać pograłyśmy (korzystając z instrukcji) na dzwonach kościoła Shandon.


Innym razem wzięłyśmy udział w pokazie i nauce tradycyjnych tańców irlandzkich na jeziorkiem Lough. Mieszkańcy Cork uczą tańczyć wszystkich chętnych ( niechętnych również ) . Opornych wciągają na "parkiet " nie pytając o zgodę :)



W pobliskim Cobh (dawniej Queenstown) zwiedziłyśmy Muzeum Titanica. Bilet zwiedzającego zawiera dane prawdziwego pasażera statku, który w 1912 wsiadł w Cobh. Pod  koniec wizyty w muzeum zwiedzający dowiaduje się jakie były losy tej osoby (my przeżyłyśmy!)

Zupełnie odmiennym przeżyciem była wycieczka na Cliffs of Moher, gdzie widoki dosłownie zapierają dech w piersiach








Sam Cork (drugie największe miasto Irlandii) nie jest może najpiękniejszym miastem Europy ;), ale ma swój urok


Dwa tygodnie to stanowczo za mało, aby poznać całą Irlandię, ale wystarczająco dużo by się w niej rozsmakować i mieć ochotę na więcej. Gdybyście kiedyś nie mogli się zdecydować dokąd pojechać an wakacje, polecamy Irlandię-szmaragdową wyspę, krainę życzliwych ludzi (anglojęzycznych!), krów, owiec, pól golfowych i mitycznych istot.




                                                                                 Magda W. i Lucyna Z.